Tym razem pod kościołem powitało mnie dwóch facetów walczących na miecze. Zaraz obok ustawiła się zbiórka harcerzy, a ja poczułem się nieco zagubiony. Odezwała się we mnie żyłka reporterska, ale byłem tam jako fotograf na chrzest. Postanowiłem całość zaakceptować jako lokalny koloryt (w końcu nie często odwiedzam Józefów) i skupić się na chrzcinach Kasi. Obwiesiłem się sprzętem, przygotowałem do zdjęć i… dokładnie przede mną ustawił się oddział ludzi w zbrojach. Kasia miała chrzciny ze sporą gwardią honorową, którą zresztą nie specjalnie się przejęła i przespała większość uroczystości. Za to potem – to rozbrajające, zdziwione spojrzenie przy zdjęciach grupowych. Coś niesamowitego 😀
Zapomniałbym o braciszku Kasi! Zwróćcie na niego uwagę, bo tak troskliwej opieki młodszą siostrą dawno nie widziałem.